Historia warszawskiego ZOO

23

mar

Historia warszawskiego ZOO

ZOO na warszawskiej Pradze powstało w 1928 roku, a już rok później zostało uznane za jeden z najlepszych ogrodów zoologicznych na całym świecie. Każdy Warszawiak planuje obowiązkową wycieczkę do zwierzaków przynajmniej raz w roku. Mało kto jednak zna burzliwą historię tego miejsca. Zauważmy, że ZOO funkcjonowało już w czasie II wojny światowej.

Pierwszym dyrektorem ogrodu przy ulicy Ratuszowej w Warszawie był Wenanty Budziński. Nie doczekał się on jednak oficjalnego otwarcia obiektu – zmarł na zapalenie płuc w czasie wykańczania schronów dla zwierząt. Zachorował zresztą podczas wzmożonej pracy przy powstawaniu ZOO.

Kolejny dyrektor, Jan Żabiński sprawił, że ogród w ciągu kilku lat dorównał tym europejskim. Ogromnym sukcesem były wtedy narodziny małego słoniątka. Okazuje się, że w tamtych czasach był to ewenement, bo słonie bardzo rzadko rozmnażały się na terenach zamkniętych.

Wybuch II wojny światowej był prawdziwą katastrofą dla warszawskiego ZOO. Negatywny wpływ miała w tym przypadku lokalizacja całego terenu – w pobliżu dwóch mostów łączących obie strony miasta. Na ogród padły więc bomby, zginęło wiele wyjątkowych gatunków zwierząt. Spaliła się ptaszarnia i małpiarnia. Zawaliła się też oaza niedźwiedzi polarnych. Zwierzęta, którym nie udało się stworzyć bezpiecznego azylu, zostawały usypiane albo strzelano do nich. Tak ginęły słonie, niedźwiedzie brunatne, hieny, wilki, lwy, tygrysy czy pantery. Odstrzelono wszystkie zwierzęta, które mogły zagrażać ludziom i tam też je zakopywano. Odstrzelono nawet symbol warszawskiego ZOO, czyli słonia Jasia. On także został pochowany na terenie ogrodu. Ocalono zaś tylko łagodne zwierzęta, takie jak żyrafy czy żubry. Kiedy ogród przejęli Niemcy, zwierzęta zostały przewiezione do Niemiec. Warto dodać, że niektórym zwierzętom udało się uciec poza teren ogrodu. Po Warszawie błąkały się antylopy, strusie, jelenie i wielbłądy – część z nich udało się nawet złapać po zakończeniu oblężenia stolicy.

Po bombardowaniu cały ogród został oczyszczony i podzielony na działki. Niemcy rozdysponowali je nawet dla Polaków, którzy pracowali w niemieckich firmach. Co ważne, na terenie ZOO nadal stał dom dyrektora Żabińskiego. Okazuje się, że przez całą wojnę narażał on swoje życie, dając schronienie Żydom. Przeprowadzał ich przez mur ogrodu, dawał nocleg i pożywienie. Wraz ze swoją żoną został za to odznaczony tytułem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”.

Ogród zoologiczny został na nowo otwarty już po wojnie, w 1948 roku. Jan Żabiński zrezygnował jednak wtedy z posady dyrektora, ponieważ w latach komunizmu nie mógł porozumieć się z ówczesną władzą. Przez lata nawet złotówka z państwowych pieniędzy nie wpłynęła do budżetu ZOO. Wszelkie prace odbudowujące ten teren odbywały się dzięki pomocy prywatnych inwestorów. Lepsze czasy dla tego miejsca nastały dopiero w latach 80-tych. Dzisiaj możemy cieszyć się długimi spacerami po tym obiekcie. Warszawskie ZOO znowu wiedzie prym, patrząc na tego rodzaju miejsca w całej Europie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *