12
kwi
Dramatyczne losy zrzutów alianckich – historia pomocy lotniczej dla walczącej Warszawy
Gdy 1 sierpnia 1944 roku wybuchło Powstanie Warszawskie, powstańcy stanęli przed dramatycznym wyzwaniem: jak utrzymać walkę bez odpowiedniego zaopatrzenia w broń, amunicję i środki medyczne. Operacja znana jako Warsaw Airlift (Warszawski Most Powietrzny) była heroiczną próbą aliantów zachodnich dostarczenia tego kluczowego zaopatrzenia drogą powietrzną. Była to misja naznaczona odwagą, poświęceniem i niestety – wysoką ceną krwi, której najbardziej dramatycznym symbolem stał się zestrzelony nad Łomiankami bombowiec B-17G „I’ll Be Seeing You”.
Geneza i organizacja operacji zaopatrzeniowej
Wkrótce po wybuchu powstania, generał Tadeusz Bór-Komorowski wysłał pilną depeszę do Londynu z prośbą o dostarczenie broni i amunicji. Wielu cywilów pomagało Armii Krajowej budować barykady i chciało dołączyć do walczących, ale brakowało uzbrojenia dla ochotników. W tym momencie generał był optymistycznie nastawiony, licząc, że powstanie osiągnie sukces w ciągu kilku dni.
W odpowiedzi na dramatyczne apele płynące z walczącej Warszawy, alianci zachodni zorganizowali operację zrzutów powietrznych. Misja, która trwała od 4 sierpnia do 28 września 1944 roku, była prowadzona przez polskich, brytyjskich, kanadyjskich, australijskich, nowozelandzkich i południowoafrykańskich lotników. Operacja rozpoczęła się od lotów z baz lotniczych w Celone i Brindisi w południowych Włoszech.
Skala przedsięwzięcia była imponująca – zaangażowano samoloty z 1568. Polskiego Dywizjonu SD, 148., 178. i 624. Dywizjonu RAF, 31. i 34. Dywizjonu Południowoafrykańskich Sił Powietrznych, a później także 8. Armii Powietrznej USA.
Sowiecka bariera i trudności operacyjne
Kluczową przeszkodą dla skuteczności operacji była postawa Związku Radzieckiego. Na początku sierpnia 1944 roku, polski premier na uchodźstwie Stanisław Mikołajczyk zwrócił się do Józefa Stalina z prośbą o wsparcie sowieckich wojsk, które szybko zbliżały się do polskiej stolicy. Niestety, Stalin nie tylko odmówił pomocy, ale nawet nie zgodził się, by alianckie samoloty lądowały na sowieckich lotniskach w celu uzupełnienia paliwa i dokonania niezbędnych napraw.
Zamiast tego, samoloty musiały pokonywać trasę liczącą 1300 km z bazy włoskiej w Brindisi do Warszawy na jednym zbiorniku paliwa. Według marszałka brytyjskich Królewskich Sił Powietrznych, Johna Slessora, który dowodził tą operacją, lot odbywał się nad wysokimi górami w trudnych warunkach naturalnych, przy intensywnej niemieckiej obronie przeciwlotniczej i nocnych patrolach kontrolujących przestrzeń powietrzną.
Winston Churchill i Franklin D. Roosevelt wspólnie apelowali do Stalina 20 sierpnia: „Myślimy o światowej opinii publicznej, jeśli anty-naziści w Warszawie zostaną faktycznie opuszczeni. Mamy nadzieję, że zrzucisz natychmiastowe zaopatrzenie i amunicję dla polskich patriotów w Warszawie lub zgodzisz się pomóc naszym samolotom w zrobieniu tego bardzo szybko. Czynnik czasu ma niezwykle istotne znaczenie”.
Operacja Frantic #7 – amerykański lot nadziei
Punktem zwrotnym w operacji był 18 września 1944 roku, kiedy to przeprowadzono operację Frantic #7 – największą amerykańską misję zaopatrzeniową. Tego dnia 110 bombowców B-17 Flying Fortress wystartowało z angielskiego lotniska w kierunku wschodnim, lecąc nad Morzem Północnym i terytoriami Danii, III Rzeszy i okupowanej Polski.
W przeciwieństwie do nocnych lotów z Włoch, amerykańska misja była operacją dzienną, przeprowadzoną na dużej wysokości i eskortowaną przez myśliwce P-51 Mustang. Gdy bombowce zbliżały się do nieba nad walczącą Warszawą, zostały zaatakowane przez niemieckie myśliwce. Niemcy uruchomili intensywny ostrzał artyleryjski i ataki myśliwców. Luftwaffe atakowało ze wszystkich stron.
Na wysokości 16 000 stóp 101 B-17 zrzuciło swój cenny ładunek. Kontenery były wypełnione bronią, amunicją, granatami, żywnością i materiałami medycznymi. Ponad tysiąc spadochronów rozwinęło się, co doprowadziło do wzrostu nadziei wśród Polaków w Warszawie, którzy desperacko potrzebowali pomocy. Niestety, tylko 25% kontenerów dotarło do obszaru kontrolowanego przez polskie siły. Reszta została przejęta przez Niemców, wpadła do Wisły lub spadła na tereny kontrolowane przez Sowietów.
Tragiczny los „I’ll Be Seeing You”
Podczas tej misji jeden bombowiec B-17, nazwany „I’ll Be Seeing You” (w polskim tłumaczeniu „Do zobaczenia”), został zestrzelony przez niemiecki ogień przeciwlotniczy nad Dziekanowem Leśnym niedaleko Łomianek, zaledwie 9 mil od Warszawy.
Tragedia rozpoczęła się, gdy pilot bombowca, porucznik Francis Akins, został trafiony przez pociski z niemieckiego myśliwca ME-109. Odruchowo zacisnął ręce na kolumnie sterowej, podczas gdy jego drugi pilot, porucznik Forrest Shaw, próbował rozluźnić jego uchwyt, aby ustabilizować samolot. Dramatyczny krzyk Shawa przez radio – „kokpit jest pełen krwi!” – obrazowo ukazywał, jak rozpaczliwa była sytuacja.
Z dziesięcioosobowej załogi bombowca ośmiu członków zginęło, w tym sierżant Marcus Shook, który widząc, że jeden z silników B-17 płonie, wraz z dwoma innymi członkami załogi szybko zdjął pancerz ochronny i założył spadochron. Tylko dwóch członków załogi – sierżant James Christy i sierżant Paul Haney – przeżyło katastrofę, zostało schwytanych i wziętych do niewoli. Po wojnie wrócili do USA.
Warto zauważyć, że jeden z bohaterskich lotników, Walter Shimshock (Władysław Szymczak), pochodził z Columbia Heights w stanie Minnesota. Oprócz załogi B-17, dwóch pilotów myśliwców P-51 Mustang, Joseph Vigna i Robert Peters, również zginęło w akcji podczas tej misji.
Upamiętnienie bohaterów
Mieszkańcy Łomianek nie zapomnieli o bohaterskich amerykańskich lotnikach. Jednej z ulic w Dziekanowie Leśnym nadano imię Francisa Akinsa, który został pochowany z rozkazu Niemców w zbiorowej mogile lotników w 1944 roku. Staraniem małżeństwa Niegodziszów z Dziekanowa na tej mogile postawiono skromny pomnik.
Tuż po wojnie, 5 października 1946 roku, Polski Czerwony Krzyż dokonał ekshumacji ciał amerykańskich lotników, aby przenieść je najpierw na Cmentarz Powązkowski w Warszawie, a następnie na amerykańskie cmentarze wojskowe w Belgii i USA.
Na cmentarzu wojennym w Kiełpinie w 1987 roku został odsłonięty Pomnik Pamięci Lotników Amerykańskich. Inicjatorami wzniesienia obelisku byli m.in. naoczny świadek zestrzelenia samolotu Ryszard Szcześniak oraz przewodniczący ZBOWiD Stanisław Baran.
W tym samym roku, ówczesny wiceprezydent USA George Bush odwiedził Łomianki i złożył kwiaty pod pomnikiem ku czci zestrzelonych amerykańskich lotników. W 2009 roku załodze amerykańskiego samolotu B-17 nadano tytuł Bohatera Ziemi Łomiankowskiej.
W 2023 roku, w kolejną rocznicę operacji Frantic #7, Muzeum Powstania Warszawskiego otrzymało od Air Force Historical Research Agency kopie archiwalnych dokumentów związanych z tą operacją powietrzną. Dokumenty te liczą 2000 stron i zawierają raporty, fotografie, dzienniki i materiały dotyczące członków załogi, którzy stracili życie.
Bilans operacji i jej znaczenie
W trakcie całej operacji Warsaw Airlift alianckie samoloty zrzuciły łącznie 370 ton zaopatrzenia, z czego co najmniej 50% wpadło w ręce Niemców. Dopiero w końcowych fazach operacji, od nocy 13/14 września, sowieckie samoloty wykonały kilka zrzutów, dostarczając około 130 ton do 27/28 września. Początkowo ładunki te były zrzucane bez spadochronów, co powodowało, że wiele cargo ulegało zniszczeniu lub uszkodzeniu.
Podczas całej operacji utracono 41 samolotów brytyjskich, polskich, południowoafrykańskich i amerykańskich, a 360 członków załóg poniosło śmierć. Niestety, most powietrzny okazał się nieskuteczny i nie był w stanie zapewnić wystarczającej ilości zaopatrzenia dla polskiego ruchu oporu, który został pokonany przez siły niemieckie w pierwszych dniach października 1944 roku.
Pomimo militarnej nieskuteczności, zrzuty alianckie miały ogromne znaczenie moralne dla walczących powstańców. Świadomość, że nie są sami, że świat zachodni pamięta o nich i stara się pomóc, dawała siłę do kontynuowania heroicznej walki.
Podsumowanie
Historia zrzutów alianckich dla walczącej Warszawy jest jednym z najbardziej poruszających epizodów II wojny światowej. Operacja Warsaw Airlift, a szczególnie tragiczny los bombowca „I’ll Be Seeing You” zestrzelony nad Łomiankami, stanowi świadectwo zarówno heroizmu aliantów zachodnich, jak i okrucieństwa wojny oraz geopolitycznych układów, które często decydowały o losach całych narodów.
Bohaterowie tych misji – lotnicy z różnych krajów, którzy ryzykowali i często oddawali życie, by nieść pomoc walczącym Polakom – zasługują na naszą pamięć i wdzięczność. Ich poświęcenie, choć nie mogło zmienić losów Powstania Warszawskiego, pozostaje wymownym symbolem międzynarodowej solidarności w obliczu nazistowskiego terroru.
Dziś, gdy patrzymy na pomniki upamiętniające tych bohaterów, warto pamiętać nie tylko o tragicznym wymiarze tych wydarzeń, ale także o uniwersalnych wartościach, które reprezentują – odwadze, poświęceniu i determinacji w walce o wolność.